Słońce
jest coraz bardziej zuchwałe i świeci i grzeje ile tylko ma sił. Upały w
mieście są o wiele wiele trudniejsze do wytrzymania niż gdziekolwiek indziej, a
zwłaszcza w ciągu pierwszych dni po powrocie z gór i znad wody. Zmęczona, a
może rozleniwiona i potrzebująca czegoś milusiego, wygodnego a zarazem trosię
eleganckiego, przeszukałam szafę na wszystkie możliwe strony. Większość ubrań
było jeszcze w praniu po przyjeździe. Zawsze od razu gdy wracam do domu, oddaję
do prania wszystkie wszystkie wszystkie, które miałam ze sobą. Niebieskie
alladynki wygrały konkurs na najszybsze schnięcie, a że należą do moich
najwygodniejszych spodni, a i pomimo długości i ilości materiału są niezwykle
przewiewne, na poniedziałkowe przedpołudnie tamtego tygodnia wybrałam właśnie je.
Bluzka. Bluzka jest cudna. Najbardziej w niej podoba mi się tkanina – cieniutki
zamsz ozdobiony naszytymi na niego esami floresami. Wisi w mojej szafie już
ponad rok a ubrałam ją tylko 2 razy. Jest rzeczą problematyczną booo bardzo
niesforną i nieprzewidywalną, lubiącą opadać w każdym momencie i z każdej
strony, a więc nie nadającą się na wiele okazji. Jest niezwykle przewiewna ale
do jasnych ubrań wyglądającą zbyt ciężko. Znów ubrana w chłodniejsze dni jest
za zimna, a ubrana na top, choćby bez rękawów bądź pod cardigan, traci swój
urok. Kształtem współgra ze spodniami i całość nabiera rzymskiego stylu.
Może się
wydawać że do szerokich spodni- alladynków dobrze tylko wygląda nieco dopasowana góra, a niekoniecznie tak
jest.
Lubię
łączyć ze sobą workowe ubrania bo niekiedy pomimo ich ubrania, nie maskujemy
kształtów i sylwetki, tak bardzo jak może się wydawać.
Kolory to przeróżne odcienie niebieskiego. Dzięki
marszczeniom, fałdkom na spodniach, dość gładkiej górnej części bluzki i znów,
marszczeniom ale tym razem powstałych pod wpływem gumeczek w wszytych do
bluzeczki, padające światło załamuje się i dzięki temu na poszczególnych
kawałkach zyskujemy jeszcze nowe odcienie tego samego koloru.
Pomimo dużej ilości materiału, którą mam na sobie i obszerności stroju, całość wygląda nieco elegancko. Naszyjnik który występuje dziś w roli paska, zaznacza dolną część talii, trzyma w ryzach niesforną bluzkę. Klipsy w stylu lat 80. nawiązują do całości stroju który również pachnie tymi czasami. Torebka to uzupełnienie srebrnego kompletu. Ale. Aby nie było nudno i monotematycznie, na stopy ubrałam białe, plastikowe sandałki. Czynią strój bardziej powszednim i gaszą połysk srebrnych dodatków.
Wygodna i lekko elegancka udałam
się na spacer po cieplusich chodnikach Krakowa.
Earrings – Golden Truffle
Photos made by: PPP
Photography
uwielbiam lata 80-te. Bardzo do Ciebie pasują.
OdpowiedzUsuńŚwietne: buty, torebka i klipsy
http://newlifewithfashion.blogspot.com/
Pamietam jak miałaś ja raz na sobie. ;) Na moich ostatnich nastych?
OdpowiedzUsuń