Ostatni
dzień przed wyjazdem na wakacje, czyli rozpoczęte wczesnym rankiem zakupy
brakujących jeszcze rzeczy. Pogoda zaczyna psocić i poranki nie są już tak
upalne, a raczej chłodne, rześkie. Jednak słonko świeci od świtu, więc to
pewne, że południe w mieście będzie upalne. Podejrzewając, że lista zakupów tak
szybko nie zostanie zrealizowana i przeciągną się one do późnego
popołudnia, staram się ubrać tak by nie było mi za gorąco. Na orzeźwiający
poranek jest to jednak za cienko. Zaciskam zęby z myślą, że za niedługi czas
wygrzeję sobie pysie w promieniach. Fakt zbliżającego się wielkimi krokami wyjazdu
jakoś trosię mnie rozleniwił, więc wybrałam wygodniuśkie szorty w print zebry i
lekuchną cieniutką białą koszulę. Podwinęłam jej rękawki a do paska przypięłam
szelki a la pajacyk, by nie było tak zwyczajno bo wzór zebry właśnie ciekawie
łączy się z nimi. Szelki to jeszcze prezent od wujka, który kilkanaście
lat temu przysłał je, wraz z innymi ubraniami ze Stanów. Są przeurocze,
oryginalne i pasują do wielu wielu rzeczy. Nie noszę ich zbyt często bo są dla
mnie w pewnym sensie odświętne. Być może dla tego też, że pierwszy raz miał je
mój brat na zabawie karnawałowej w przedszkolu, podczas której był przebrany za
pajacyka. Dłuuuugo wisiały w samotności w szafie między krawatami. Od zawsze
podobały mi się, lecz z początku byłam za mała, a potem mój styl z biegiem lat
zmieniał się kilkakrotnie tak, że przez pewien czas pomimo sympatii jaką je
darzyłam nie pasowały kompletnie.
Szelki
to paski z elastycznej tkaniny, zakładane na ramiona, w celu podtrzymywania
spodni. mocowane są do spodni za pomocą tzw. żabek
bądź na zapięcia guzikowe. Tylnią
część możemy skrzyżować w kształt litery X lub Y. Czerwone szelki są uważane za
symbol maklerów.
Moje
czarno- białe szelki noszę na eleganckie okazje bo ładnie prezentują się z
czarnymi spodniami i białą koszulą,. Jak już wspominałam są dla mnie w pewnym
sensie cenne i dopiero teraz uświadamiam sobie, iż dziś pierwszy raz ubrałam je
tak Oo, po prostu, na zakupy. Do jednej szelki przypięłam błękitną broszkę z
cekinowym srebrnym brzuszkiem, którą sama zrobiłam. Kolor lekuchno podkreśla
grę bieli i czerni oraz wydobywa kolor lakieru paznokciowego.
Podejrzewałam, że dziś owiewać
mnie będzie zimny wiaterek, więc na plecy zarzuciłam mój ulubiony sportowy
sweterek z Panem Sową. Kupiłam go rok temu w wakacje, w ostatnim dniu pracy w
sklepie z ubraniami. Jest o wiele wiele za duży bo rozmiaru 16, angielskiej
rozmiarówki, lecz noszę go też jako sukienkę lub po prostu jak luźny
sweterek. Czuję się w nim wygodnie i bezpiecznie, bo groźnie spoglądając Pan
Sowa budzi szacun :D i odstrasza nicponiów. Plastikowe różowe balerinki i
cekinowa torebka ożywiają stonowaną kolorystykę stroju. Całość wygląda świeżo
lekko i bardzo wygodnie i tak ubrana, tak też się czuję. W dzisiejszym
outficie podoba mi się mix nie tylko kolroów i printów ale również i tkanin.
Plastik zamsz cekiny- metal bawełna dzianina guma to ZOO materiałów.
Sweater – New
Look Shorts – Italia Fashion
Bag – Atmosphere Blouse – Zara
Brooch – Golden
Truffle
Photos made by PPP
Photography