Palto, zaraz po sukienkach, jest moją ulubiona
częścią garderoby. Od zawsze marzyłam o wielkiej pękatej szafie wypełnionej po
brzegi mnóstwem płaszczyków przeznaczonych na każdą okazję - cienkich i
ciepłych, przytulnych, krótkich, długich, rozkloszowanych oraz dopasowanych, eleganckich
i sportowych, klasycznych i o wymyślnych fasonach.
Płaszcz
zawsze, bez względu na styl, krój i swój
charakter jest przepysznym elementem stroju zarówno wtedy gdy gra pierwsze
skrzypce w stylizacji a jak i wtedy gdy staje się uzupełnieniem stroju, stanowiąc
jego idealne tło. Noszony przez kobiety sprawia
że emanują one właśnie kobiecością, delikatnością przeplatającą się z ich siłą i
energią . Mężczyznom zaś dodaje powagi, zdecydowania i męskości.
Każde palto
skrywa tajemnice. Zagadkowo milczy pozwalając byśmy się nim opatulali i wtulali
w kołnierz. Pachnie każdym z nas,
wiatrem i miejscami w których go nosiliśmy. Tym jak wygląda, uchyla rąbka
tajemnicy o naszej osobowości – czy jesteśmy perfekcjonistami i każdego razu
mamy idealnie wyprasowany płaszcz, czy jesteśmy osobami lubiącymi wariacje czy
też klasyczne rozwiązania.
Dziś ubrałam
palto, które dała mi moja Mama. Kilka lat temu kupiła go w sklepie z vintage’owymi
ubraniami. Wisiało nienoszone w jej szafie
baaaardzo długi czas, a aż wreszcie powędrowało
do mojej. Rozkloszowany, w kształcie litery A trencz jest moim ulubionym
płaszczem i zapewne jeszcze długo będzie cieszył się tym tytułem. Każdej
kończącej się zimy nie mogę doczekać się, aż zrobi się na tyle ciepło by móc go
nosić. Jest niezwykle uniwersalny, gdyż
przewiązując go wysoko w talii bardzo ciasno paskiem uzyskuję kształt przypominający kształt rozkloszowanej
sukienki. Zaplatając pasek lekko w pasie uzyskuję nieco bardzie męski, prosty,
sztywny i klasyczny krój. Zaś pozwalając mu być podwiewanym przez najmniejszy
podmuch wiatru, przybiera on kształt trapezu i stylem nawiązuje do tradycyjnych
płaszczyków przeciwdeszczowych.
Dzisiejszego
chłodnego dnia ubrałam go na białą koszulę z koronkowym żabotem. Kupiłam ją
kilka lat temu w jednym z tarnowskich malutkich sklepików. Prawdopodobnie jest to piżama –znalazłam ją
na dziale piżam- o czym świadczy jej długość sięgająca kolan, oraz długie
bufiaste rękawy. Tweedowe ciepłe cygaretki, baleriny niczym z lat 60. oraz
męski zegarek na skórzanym pasku tworzą stylizację niczym z czasów Scheerlocka
Holmesa. Lekkie i pastelowe baleriny nadają lekkości oraz wiosennego powiewu,
nieco ciężkiej górze. Torebka pozostaje w kontraście do spokojnej i stonowanej
reszty stylizacji, dodając jej odrobinę energii.
[COAT – VINAGE][PANTS - BERSHKA][BLOUSE - VINTAGE][BAG - ATMOSPHERE]
[FLATS - PAWŁOWSKI][WATCH - VINTAGE]
Przepieknie wygladasz :) Spodnie i torebka - mega!
OdpowiedzUsuńShadow Of Style
Śliczny trencz, Twoja mama musi mieć świetny gust!Bardzo miło się ciebie czyta;)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądasz ! :)
OdpowiedzUsuńwyglądasz bardzo stylowo :)
OdpowiedzUsuńStylowo, to prawda :) Bardzo ładny jest ten płaszczyk <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten płaszcz. Pasuję do Ciebie. Stworzyłaś bardzo fajną stylizację :)
OdpowiedzUsuńświetny płaszczyk !
OdpowiedzUsuńBardzo dobre te zdjęcia :) A po twojej stylizacji widzę, że masz niezły styl, trochę przypominasz mi tym Alexę Chung :)
OdpowiedzUsuńSUPER
OdpowiedzUsuńWWW.JUSTYNAPOLSKA.BLOGSPOT.COM