niedziela, 29 lipca 2012

Pinko Flamingo.









Od dawna wyczekiwany wyjazd z przyjaciółmi nad jezioro w Bieszczadach. Pan Pech jest wstrętny. Jak dotąd zamęczały nas upały, tak w tygodniu, który wybraliśmy na wyjazd, słonko poczuło się zmęczone i postanowiło zamienić się dyżurem z chmurkami i Panem D.
Odpoczynek od miasta, hałasu, pośpiechu, brak łączności ze światem i widok rozlanego jeziora za oknem wreszcie pozwoliły poczuć prawdziwy smak wakacji. Pomimo niezdecydowania pogody, wyjazd udał się pysia.



*


















**











***


















wtorek, 24 lipca 2012

Jaws.





Przychodzą wakacje i wieczorne oglądanie filmów w telewizji. Jak na święta Bożego Narodzenia pewniakiem w ramówce któregoś z kanałów telewizyjnych jest Kevin i jego figle, tak w wakacje są filmy, których akcja toczy się w tropikach, na wyspach i w oceanach. Jeśli chodzi o lato, too często naciskam pilota w poszukiwaniu takowego filmu, a tym bardziej będąc na wczasach. Dziś natknęłam się na ‘Szczęki : Zemsta’  i dawno nie widziałam tak stylowego i klimatycznego filmu. Ubrania, stylizacje oraz perfekcyjna charakteryzacja, która uchwyciła kwintesencję stylu lat. tak że w którym stroje stały się ważniejsze od samej akcji . ;). ‘Szczęki: Zemsta’ trafiają na moją półkę pięknych filmów - usiądzie sobie obok Parnasussa, przygód Żandarma, Dirty Dancing, Saturday Night Fever, Niebezpiecznej metody, Marii Antoniny i serii Mad Men, the OC oraz Sex at the City. Pastelowe kolory, spodnie z podwyższonym stanem i zwężanymi ku dołowi nogawkami, obszerne męskie ale podkreślające kobiecość swetry, bluzeczki kwieciste wiązane tuż nad pępkiem, sztywny żaglowy materiał, przewiewna cieniusia bawełna i miękkuchna dzianina zachwycają zachwycają. A fryzura matki…. jeszcze bardziej nakłania mnie do obcięcia  włosów.







sobota, 21 lipca 2012

Mr. Owl.



Ostatni dzień przed wyjazdem na wakacje,  czyli rozpoczęte wczesnym rankiem zakupy brakujących jeszcze rzeczy. Pogoda zaczyna psocić i poranki nie są już tak upalne, a raczej chłodne, rześkie. Jednak słonko świeci od świtu, więc to pewne, że południe w mieście będzie upalne. Podejrzewając, że lista zakupów tak szybko  nie zostanie zrealizowana i przeciągną się one do późnego popołudnia, staram się ubrać tak by nie było mi za gorąco. Na orzeźwiający poranek jest to jednak za cienko. Zaciskam zęby z myślą, że za niedługi czas wygrzeję sobie pysie w promieniach. Fakt zbliżającego się wielkimi krokami wyjazdu jakoś trosię mnie rozleniwił, więc wybrałam wygodniuśkie szorty w print zebry i lekuchną cieniutką białą koszulę. Podwinęłam jej rękawki a do paska przypięłam szelki a la pajacyk, by nie było tak zwyczajno bo wzór zebry właśnie ciekawie łączy się z nimi.  Szelki to jeszcze prezent od wujka, który kilkanaście lat temu przysłał je, wraz z innymi ubraniami ze Stanów. Są przeurocze, oryginalne i pasują do wielu wielu rzeczy. Nie noszę ich zbyt często bo są dla mnie w pewnym sensie odświętne. Być może dla tego też, że pierwszy raz miał je mój brat na zabawie karnawałowej w przedszkolu, podczas której był przebrany za pajacyka. Dłuuuugo wisiały w samotności w szafie między krawatami. Od zawsze podobały mi się, lecz z początku byłam za mała, a potem mój styl z biegiem lat zmieniał się kilkakrotnie tak, że przez pewien czas pomimo sympatii jaką je darzyłam nie pasowały kompletnie.
Szelki to paski z elastycznej tkaniny, zakładane na ramiona, w celu podtrzymywania spodni. mocowane są do spodni za pomocą tzw. żabek bądź na zapięcia guzikowe. Tylnią część możemy skrzyżować w kształt litery X lub Y. Czerwone szelki są uważane za symbol maklerów.
Moje czarno- białe szelki noszę na eleganckie okazje bo ładnie prezentują się z czarnymi spodniami i białą koszulą,. Jak już wspominałam są dla mnie w pewnym sensie cenne i dopiero teraz uświadamiam sobie, iż dziś pierwszy raz ubrałam je tak Oo, po prostu, na zakupy. Do jednej szelki przypięłam błękitną broszkę z cekinowym srebrnym brzuszkiem, którą sama zrobiłam. Kolor lekuchno podkreśla grę bieli  i czerni oraz wydobywa kolor lakieru paznokciowego.


















Podejrzewałam, że dziś owiewać mnie będzie zimny wiaterek, więc na plecy zarzuciłam mój ulubiony sportowy sweterek z Panem Sową. Kupiłam go rok temu w wakacje, w ostatnim dniu pracy w sklepie z ubraniami. Jest o wiele wiele za duży bo rozmiaru 16, angielskiej rozmiarówki, lecz  noszę go też jako sukienkę lub po prostu jak luźny sweterek. Czuję się w nim wygodnie i bezpiecznie, bo groźnie spoglądając Pan Sowa budzi szacun :D i odstrasza nicponiów. Plastikowe różowe balerinki i cekinowa torebka ożywiają stonowaną kolorystykę stroju. Całość wygląda świeżo lekko i bardzo wygodnie i tak ubrana, tak też się czuję.  W dzisiejszym outficie podoba mi się mix nie tylko kolroów i printów ale również i tkanin. Plastik zamsz cekiny- metal bawełna dzianina guma to ZOO materiałów.



 
Sweater – New Look     Shorts – Italia Fashion     Bag – Atmosphere     Blouse – Zara     
Brooch – Golden Truffle


Photos made by PPP Photography