sobota, 21 lipca 2012

Mr. Owl.



Ostatni dzień przed wyjazdem na wakacje,  czyli rozpoczęte wczesnym rankiem zakupy brakujących jeszcze rzeczy. Pogoda zaczyna psocić i poranki nie są już tak upalne, a raczej chłodne, rześkie. Jednak słonko świeci od świtu, więc to pewne, że południe w mieście będzie upalne. Podejrzewając, że lista zakupów tak szybko  nie zostanie zrealizowana i przeciągną się one do późnego popołudnia, staram się ubrać tak by nie było mi za gorąco. Na orzeźwiający poranek jest to jednak za cienko. Zaciskam zęby z myślą, że za niedługi czas wygrzeję sobie pysie w promieniach. Fakt zbliżającego się wielkimi krokami wyjazdu jakoś trosię mnie rozleniwił, więc wybrałam wygodniuśkie szorty w print zebry i lekuchną cieniutką białą koszulę. Podwinęłam jej rękawki a do paska przypięłam szelki a la pajacyk, by nie było tak zwyczajno bo wzór zebry właśnie ciekawie łączy się z nimi.  Szelki to jeszcze prezent od wujka, który kilkanaście lat temu przysłał je, wraz z innymi ubraniami ze Stanów. Są przeurocze, oryginalne i pasują do wielu wielu rzeczy. Nie noszę ich zbyt często bo są dla mnie w pewnym sensie odświętne. Być może dla tego też, że pierwszy raz miał je mój brat na zabawie karnawałowej w przedszkolu, podczas której był przebrany za pajacyka. Dłuuuugo wisiały w samotności w szafie między krawatami. Od zawsze podobały mi się, lecz z początku byłam za mała, a potem mój styl z biegiem lat zmieniał się kilkakrotnie tak, że przez pewien czas pomimo sympatii jaką je darzyłam nie pasowały kompletnie.
Szelki to paski z elastycznej tkaniny, zakładane na ramiona, w celu podtrzymywania spodni. mocowane są do spodni za pomocą tzw. żabek bądź na zapięcia guzikowe. Tylnią część możemy skrzyżować w kształt litery X lub Y. Czerwone szelki są uważane za symbol maklerów.
Moje czarno- białe szelki noszę na eleganckie okazje bo ładnie prezentują się z czarnymi spodniami i białą koszulą,. Jak już wspominałam są dla mnie w pewnym sensie cenne i dopiero teraz uświadamiam sobie, iż dziś pierwszy raz ubrałam je tak Oo, po prostu, na zakupy. Do jednej szelki przypięłam błękitną broszkę z cekinowym srebrnym brzuszkiem, którą sama zrobiłam. Kolor lekuchno podkreśla grę bieli  i czerni oraz wydobywa kolor lakieru paznokciowego.


















Podejrzewałam, że dziś owiewać mnie będzie zimny wiaterek, więc na plecy zarzuciłam mój ulubiony sportowy sweterek z Panem Sową. Kupiłam go rok temu w wakacje, w ostatnim dniu pracy w sklepie z ubraniami. Jest o wiele wiele za duży bo rozmiaru 16, angielskiej rozmiarówki, lecz  noszę go też jako sukienkę lub po prostu jak luźny sweterek. Czuję się w nim wygodnie i bezpiecznie, bo groźnie spoglądając Pan Sowa budzi szacun :D i odstrasza nicponiów. Plastikowe różowe balerinki i cekinowa torebka ożywiają stonowaną kolorystykę stroju. Całość wygląda świeżo lekko i bardzo wygodnie i tak ubrana, tak też się czuję.  W dzisiejszym outficie podoba mi się mix nie tylko kolroów i printów ale również i tkanin. Plastik zamsz cekiny- metal bawełna dzianina guma to ZOO materiałów.



 
Sweater – New Look     Shorts – Italia Fashion     Bag – Atmosphere     Blouse – Zara     
Brooch – Golden Truffle


Photos made by PPP Photography





7 komentarzy:

  1. czadowe szory, szelki i bluzka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zakochałam się w Twojej bluzie!
    ecattiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna spódnica, super spodenki i szelki, jesli zależy ci na uzupełnieniu cekinów to mam identyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. spodenki i ta bluza z sową.. OBŁĘD! <3
    super się prezentujesz! :) będę tu częściej zaglądać, na pewno!

    OdpowiedzUsuń