środa, 15 sierpnia 2012

Smells Like 80's.








Słońce jest coraz bardziej zuchwałe i świeci i grzeje ile tylko ma sił. Upały w mieście są o wiele wiele trudniejsze do wytrzymania niż gdziekolwiek indziej, a zwłaszcza w ciągu pierwszych dni po powrocie z gór i znad wody. Zmęczona, a może rozleniwiona i potrzebująca czegoś milusiego, wygodnego a zarazem trosię eleganckiego, przeszukałam szafę na wszystkie możliwe strony. Większość ubrań było jeszcze w praniu po przyjeździe. Zawsze od razu gdy wracam do domu, oddaję do prania wszystkie wszystkie wszystkie, które miałam ze sobą. Niebieskie alladynki wygrały konkurs na najszybsze schnięcie, a że należą do moich najwygodniejszych spodni, a i pomimo długości i ilości materiału są niezwykle przewiewne, na poniedziałkowe przedpołudnie tamtego tygodnia wybrałam właśnie je. 





 Bluzka. Bluzka jest cudna. Najbardziej w niej podoba mi się tkanina – cieniutki zamsz ozdobiony naszytymi na niego esami floresami. Wisi w mojej szafie już ponad rok a ubrałam ją tylko 2 razy. Jest rzeczą problematyczną booo bardzo niesforną i nieprzewidywalną, lubiącą opadać w każdym momencie i z każdej strony, a więc nie nadającą się na wiele okazji. Jest niezwykle przewiewna ale do jasnych ubrań wyglądającą zbyt ciężko. Znów ubrana w chłodniejsze dni jest za zimna, a ubrana na top, choćby bez rękawów bądź pod cardigan, traci swój urok. Kształtem współgra ze spodniami i całość nabiera rzymskiego stylu.
Może się wydawać że do szerokich spodni- alladynków dobrze tylko wygląda  nieco dopasowana góra, a niekoniecznie tak jest.
Lubię łączyć ze sobą workowe ubrania bo niekiedy pomimo ich ubrania, nie maskujemy kształtów i sylwetki, tak bardzo jak może się wydawać.
Kolory to przeróżne odcienie niebieskiego. Dzięki marszczeniom, fałdkom na spodniach, dość gładkiej górnej części bluzki i znów, marszczeniom ale tym razem powstałych pod wpływem gumeczek w wszytych do bluzeczki, padające światło załamuje się i dzięki temu na poszczególnych kawałkach zyskujemy jeszcze nowe odcienie tego samego koloru.


















 

Pomimo dużej ilości materiału, którą mam na sobie i obszerności stroju, całość wygląda nieco elegancko. Naszyjnik który występuje dziś w roli paska, zaznacza dolną część talii, trzyma w ryzach niesforną bluzkę. Klipsy w stylu lat 80. nawiązują do całości stroju który również pachnie tymi czasami. Torebka to uzupełnienie srebrnego kompletu. Ale. Aby nie było nudno i monotematycznie, na stopy ubrałam białe, plastikowe sandałki. Czynią strój bardziej powszednim i gaszą połysk srebrnych dodatków.

Wygodna i lekko elegancka udałam się na spacer po cieplusich chodnikach Krakowa. 


 Blouse – Atmosphere    Alladins – Second Hand     Sandals – Vintage     Cluth – Shiva     Necklace – New Yorker
Earrings – Golden Truffle



Photos made by: PPP Photography
















2 komentarze:

  1. uwielbiam lata 80-te. Bardzo do Ciebie pasują.

    Świetne: buty, torebka i klipsy

    http://newlifewithfashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamietam jak miałaś ja raz na sobie. ;) Na moich ostatnich nastych?

    OdpowiedzUsuń