Dzisiejszy
dzień był równie dynamiczny i pełen pośpiechu jak kilka poprzednich ale z różnicą
taką, iż ten dzisiejszy był całkowicie wolny do geololo i usiłowania
zapamiętania z prędkością światła materiału na egzamin z całego semestru. Przed
południem kilka spraw na uczelni, następnie króciusia wizyta w domciu na maminy
obiad i pędem na zdjęcia z dziewczynami z PPP Photography a na koniec dnia
pyszne spotkanie.
Upał,
dziś tak mocno się przytulał do każdego, że momentami był wręcz nie do
zniesienia. Wychodząc rano z domu wiedziałam że wrócę dopiero późnym wieczorem.
Tak więc by przetrwać do wieczora i przybyć na czas we wszystkie miejsca, postanowiłam
jechać rowerem. W butach na obcasach jak najbardziej da się jeździć na rowerze,
jednak wymaga to odrobiny ostrożności i skupienia, a zdawałam sobie sprawę, że
po caluśkim dniu bieganiny i pośpiechu mogę mieć problemy z prowadzeniem Orcia
po linii prostej, tak więc dla własnego bezpieczeństwa na stopy wsunęłam melisski
a do koszyka włożyłam sandałki na obcasach, które przebrałam na wieczorne
spotkanie. Nie mogąc sobie pozwolić na wizytę na uczelni w plażowym stroju,
przeszukując szafę wybrałam tunikę eqru - jedną z najcieńszych moich letnich
bluzeczek, pomimo rękawków o doszytej koszulki, tak by nie była przezroczysta.
Jeansowe szorty należały kiedyś do mojej siostry i miały długie nogawki. Odłożone na kopczyk ubrań przeznaczonych do
wyrzucenia – zostały zauważone przeze mnie i uratowane. Amputowałam im nogawki
i tak stały się letnimi krótkimi spodenkami, które mogę podwijać na wysokość
taką jaką chcę. Krawatem Taty przewiązałam je w pasie tak by nie spadały bo są
trosię za duże, ale takie właśnie mają być. Luźna zwiewna delikatna i eteryczna
bluzeczka z falbankowym kołnierzykiem i rękawkami w przypominającymi
skrzydełka, współgra i zarazem kontrastuje z mocnymi nieco męskimi szortami.
Balerinki zbawienne do biegania, wieczorem zamieniłam z sandałkami i strój z
nieco sportowego, stał się bardziej elegancki, dziewczęcy i lekko romantyczny.
Torebka to jeden
z moich ulubionych pozycji w szafie na lato. Kupiłam ją dwa lata temu. Pani w
sklepie dziwnie na mnie patrzyła, gdy wybrałam właśnie ją ze wszystkich innych,
ale ja. wręcz oszalałam na jej punkcie i była moim numerem 1. Ostatniego lata baaardzo
rzadko ją nosiłam, czując że muszę od niej odpocząć. Ale ale w tym roku na nowo powróciła do łask.
cudowna sesja:) już od dawna marzy mi się właśnie taka z wykorzystaniem typowego holenderskiego roweru z koszem kwiatów ! wyglądasz pięknie, masz niesamowitą urodę:) gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń