Kilka lat
temu, baskinka zdobyła szturmem najpierw wybiegi, potem sklepy a następnie ulice.
Przez parę ostatnich sezonów nie schodziła z czołówki największych trendów
sezonu, przybierając wszelakie formy i style. Na nowo weszła do kanonu
elegancji i szyku.
Początkowo
klasyczna- będąca falbanką zakańczającą bluzki, bądź przybierająca formę
kołnierzyka wokół bioder, z czasem już odważniej dawała o sobie znać,
przybierając bardziej teatralne formy, kształty przypominające rybie płetwy,
bądź wydłużający się z tyłu ogon bazyliszka, będąca uszytą ze skóry, futra lub
zrobiona z plastiku.
Fason niezwykle kobiecy, przywracający
kształt sylwetce oraz podkreślający to
co najpiękniejsze. Jednak ostrożnie! Baskinka od najdawniejszych czasów, a więc XV wieku -noszona była wpierw w formie
stelaża, potem wykonywana ze sztywnych materiałów- miała na celu poszerzanie
bioder i ukrywanie brzuszka. Zazwyczaj doczepiona u dołu talii i w górnym
paśmie bioder, podkreśla dolną partię sylwetki, nadając ładny kształt pupie i
zakrywając brzuszek. Jest formą falbanki,
a więc znacznie poszerza pewną partię sylwetki, podkreśla wcięcie w tali oraz
uwydatnia biust. Niestety należy bardzo ostrożnie dobierać zarówno kształt jak
i jej wielkość do swojej sylwetki. Bardzo łatwo i zupełnie przypadkowo stworzyć
formę gruszki bądź kręgla. Baskinka jest idealnym rozwiązaniem dla osób o
ramionach szerszych od bioder – w ten sposób równamy sylwetkę i przywrucimy jej
proporcję. Niezwykle kobiecy i subtelny element stroju.
Największe ciasteczka dzisiejszej stylizacji, czyli bluzeczka z baskinką i spodenki, są jednymi z moich ulubionych ubrań. Choć.. wypowiadając słowo: ulubione, momentalnie na myśl przychodzi mi mnóstwo innych ubrań i gdybym musiała wybrać jedno z nich wybrałabym… wszystkie!
Jakby nie patrząc, całą moją szafę, wypełniają ulubione ubrania, bo każde na swój sposób jest ulubione.
Wszystkie je, mogę podzielić na kolejne podgrupy w zależności od zastosowania, rodzaju oraz częstotliwości noszenia danego ubrania.
Mam naturę chomika, a więc wszystko co możliwe zostawiam, chowam z myślą, że w przyszłości na pewno je użyję. Tak, jest również w przypadku ubrań. Fakt, że bardzo rzadko wyrzucam ubrania-chyba, że są w stanie nie nadającym się do noszenia czyli ze względu tylko! na stopień zniszczenia. Resztę ubrań zostawiam, bo wiem że moda wraca i wiem również, że za parę lat nie będę mogła sobie wybaczyć, że coś z mojej szafy wylądowało w koszu. Tak mam i już teraz, często pytam Mamy o coś co pamiętam nosiła parę lat temu, a co wzbogaciłoby moją szafę, i z żalem słyszę że już zostało wyrzucone.
Pomijam fakt, że żal mi wyrzucać ubrania, bo za każdym razem gdy zmuszona brakiem miejsca w szafie, muszę coś z niej usunąć, mam wrażenie, że danej rzeczy jest strasznie przykrooo, ale wiem, że póki starczy mi miejsca w pokoju, nie wyrzucę nic z szafy. J
Bluzeczka to moja mała chanelka. Połączenie turkusowej dzianiny i białej baskinki to niewinność i dziecięca świeżość połączona z tlącą się kobiecością. Pokaźna sztywna baskina nadaje elegancji szyku. Razem z waniliowymi szortami, perełkowym kołnierzykiem i całością ożywioną srebrem i złotem przybiera stanowi elegancki wprost na francuską riverę zestaw.
***
PHOTOS:
OLA OSTROWSKA
Śliczny zestaw, piękna bluzka :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia,
DaisyLine
Masz idealną urodę do tak delikatnych stylizacji!
OdpowiedzUsuń